logotype

Terminarz

kwiecień 2024
P W Ś C Pt S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5
Nie ma rąk, a jest szczęśliwym człowiekiem

10 kwietnia 2019, Elżbieta Mamrosz

Image Mini1

                        

Nie ma rąk, a jest szczęśliwym człowiekiem

 

 

Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś.
Cudowne są dzieła Twoje i duszę moją znasz dokładnie.
Żadna kość moja nie była ukryta przed Tobą,
Choć powstawałem w ukryciu,
Utkany w głębiach ziemi.
Oczy Twoje widziały czyny moje,
W księdze Twej zapisane były wszystkie dni przyszłe,
Gdy jeszcze żadnego z nich nie było.
Jak niezgłębione są dla mnie myśli Twe, Boże,
Jak wielka jest ich liczba!
Psalm 139, 14-17

   Urodził się bez rąk w 1961 r., mówię o bracie Brayanie Gault z Irlandii Północnej.
   We wtorek 2 kwietnia 2019 r. odwiedził nasz zbór wraz z żoną i przyjaciółmi
z Nowej Soli, aby podzielić się historią swojego życia.
   „Dlaczego urodziłem się taki?”- zadawał sobie w dzieciństwie to pytanie wiele razy. Był zagniewany na wszystkich, kiedy kazali mu nosić „metalowe ramiona”, które zamiast pomagać, były dla niego ciężarem i sprawiały ogromny ból.
   Zacznę jednak od początku, ponieważ jego historia poruszyła mnie bardzo i myślę, że nie tylko mnie, ale wielu zborowników, którzy byli obecni na nabożeństwie.
Wszystko zaczęło się 57 lat temu, kiedy 23 sierpnia 1961 r. w Belfaście,
w Irlandii Północnej, przyszedł na świat. Brayan urodził się bez rączek, ponieważ jego mama zażyła przepisany przez lekarza lek „na poranne mdłości”, który spowodował w skutkach ubocznych to, że jego kończyny górne nie rozwinęły się prawidłowo. Był to prawdziwy szok dla rodziców, ale mimo wszystko pokochali go bardzo, kiedy ujrzeli uśmiech na twarzy swojego nowonarodzonego dziecka. Rodzice wychowywali Brayana wraz z rodzeństwem na farmie z dala od ludzi, którzy mogliby zadawać kłopotliwe pytania: „A dlaczego nie ma rączek? A jak to się stało?”
   Dzieciństwo Brayana nie należało do najłatwiejszych. Początkowo uczęszczał do szkoły w Belfaście wraz ze zdrowymi kolegami. Jednak ciągle stykał się z brakiem tolerancji oraz poniżaniem. Był chłopcem, który w sercu nosił gniew ze względu na swoją niepełnosprawność. Często używając swoich „metalowych ramion”, nokautował rówieśników, szczególnie w czasie, kiedy jego rodzice wyprowadzili się, a on musiał pozostać w swoim rodzinnym mieście ze względu na naukę w szkole specjalnej. W czasie edukacji spotkał na swojej drodze przyjaciela o imieniu Alen, który był chrześcijaninem i opowiadał mu o Bogu. Był rok 1974, Brayan miał wtedy 13 lat. Na początku nie chciał go słuchać. Jednak po jakimś czasie podjął ważną decyzję w swoim życiu, postanowił przyjąć Jezusa do swojego serca jako osobistego Zbawiciela.
   W młodości Brayan obawiał się, że żadna dziewczyna nie będzie chciała być jego żoną i że czas na miłość dawno się skończył. Ale Bóg miał co do niego inne plany i zatroszczył się również o tę sprawę. W roku 2000, miał wtedy 38 lat, ożenił się ze wspaniałą kobietą o imieniu May, która towarzyszy mu, wspiera go i jest odpowiednią pomocą dla niego w jego służbie i pracy.
   Brayan jeździ po szkołach, kościołach i różnych instytucjach na całym świecie, aby opowiadać swoją historię. Mówi o tym, że mimo swej odmienności fizycznej potrafi funkcjonować we współczesnym świecie, a co najważniejsze - potrafi być szczęśliwy. Wspiera również dzieci niepełnosprawne w Brazylii. Wydał książkę pt. „Look, no hands!”. Jest to niesamowity wyczyn, gdyż napisał ją swoimi palcami u stóp. Zyski z jej sprzedaży \ przeznacza na cele charytatywne, szczególnie właśnie dla dzieci, które tak samo jak on, urodziły się z niepełnosprawnością.
   Po nabożeństwie mieliśmy wspólną kolację, na której mogliśmy obserwować, jak Brayan radzi sobie z codziennymi czynnościami, takimi jak jedzenie i picie. Niesamowitym było również to, że palcami u stóp rozdawał autografy z dedykacją dla wszystkich, którzy zechcieli wesprzeć zaszczytny cel i kupić jego książkę.
   Dziękuję Bogu za tego brata, który swoją opowieścią wzbudził we mnie wiele refleksji: przede wszystkim ogromną wdzięczność dla Boga za swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny, gdyż tak często doceniamy to, co posiadamy, dopiero wówczas, gdy to tracimy.

 

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ