logotype

Terminarz

kwiecień 2024
P W Ś C Pt S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5
Dług wdzięczności

1 grudnia 2016, Wiasław Janik

dlug wdziecznosciKażdy rozsądny i odpowiedzialny człowiek posiadający jakikolwiek dług do spłacenia, żyje w tej świadomości, że ciąży na nim obowiązek jego spłacenia na zasadach podanych przez wierzyciela.

Dopóki nie spłaci całkowicie należności ciążącej na nim, nie może czuć się wolnym w tym zakresie. W przeciwnym wypadku spotka się z przykrymi konsekwencjami ze strony wierzyciela. Dlatego każdy posiadający jakikolwiek dług stara się wywiązać z ciążącej na nim powinności.
    Zechciejmy teraz zwrócić naszą uwagę, drodzy czytelnicy, jak ta sprawa przedstawia się w naszym postępowaniu wobec Boga. Chcę w tym miejscu przypomnieć wszystkim, że posiadamy dług wobec Boga. Nie chodzi o jakąś sumę pieniędzy czy też przedmioty rzeczowe, ale dług wdzięczności, który powinniśmy „spłacać” Bogu za to, co nam z łaski darował w Chrystusie, Panu naszym.
    Przede wszystkim należy podkreślić to, że spłacanie tego długu wdzięczności nie może dokonywać się pod presją przymusu lub groźbą sankcji, gdyż wdzięczność jest to uczucie rodzące się na wskutek otrzymanego od kogoś życzliwego nam ratunku, pomocy lub innego dobra. Oczywiście to uczucie wdzięczności jest wtedy wartościowe, gdy go w jakikolwiek sposób wyrażamy dobrowolnie wobec tego, który nam wyświadczył dobro.
    Czytając Biblię, dowiadujemy się, jak wielu ludzi i w jak różny sposób spłacało swój dług wdzięczności wobec Pana Jezusa. Dla lepszego zrozumienia tematu przytoczę kilka przykładów.
    Otóż w Betanii, w domu Szymona trędowatego, zaproszono Jezusa na wieczerzę. Szymon, który został uzdrowiony przez Jezusa ze strasznej choroby, trądu, mógł teraz razem z rodziną przebywać w domu, a nie w obozie dla trędowatych. Zapraszając Jezusa do swego domu na gościnę, czynił to z wielkiej wdzięczności za uzdrowienie (Mat. 26, 6-13). Ale nie na tym koniec. Przyszła tam też Maria, siostra Łazarza, którego Jezus wzbudził z martwych. Była bardzo wdzięczna Panu za to, co dla nich uczynił. Wyraziła to w następujący sposób: „A Maria wzięła funt czystej, bardzo drogiej maści nordowej, namaściła nogi Jezusa i otarła je swoimi włosami, a dom napełnił się wonią maści. A Judasz Iskariot, jeden z uczniów jego, syn Szymona, który miał go wydać, rzekł: Czemu nie sprzedano tej maści za trzysta denarów i nie rozdano ubogim?” (Jan 12, 3-6).
    Jeśli weźmiemy pod uwagę, że jeden denar stanowił dzienne wynagrodzenie robotnika rolnego, to Maria ofiarowała równowartość rocznego wynagrodzenia. Nic więc dziwnego, że Judasz tak zareagował. Chrystus jednak stanął w obronie Marii. Jak wyglądałby świat, gdyby wszyscy kierowali się tylko wyrachowaniem, a nie uczuciem i miłością? Jak wyglądałby świat, gdyby nie było spontanicznych, ciepłych czynów miłości, która nie liczy i nie pyta o opłacalność. Wtedy życie byłoby koszmarem, a nasze życie pozbawione uczucia.
    Co by było, gdyby Pan Jezus kierował się rozsądkiem, a nie miłością do nas, grzesznych i zgubionych ludzi? Czy poszedłby z taką determinacją na krzyż, aby spłacić nasz dług z powodu grzechów? Pozostalibyśmy nadal w jego mroku i mocy śmierci, bez nadziei na ratunek. Ap. Paweł tak to określił: „Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego, prędzej za dobrego gotów ktoś umrzeć. Bóg zaś daje dowód swej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym. 5, 6-8).
    Na Golgocie zostało złamane ciało Jezusa i wylana Jego krew, której wartości nie można zmierzyć ani srebrem, ani złotem. Maria, chcąc spłacić dług wdzięczności za wzbudzenie z martwych jej brata, Łazarza, rozbiła słoik z całym swym skarbem i całą jego zawartość wylała na ciało Jezusa. Czyniąc to, nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że dodatkowo dokonała tak ważnego aktu w Bożym planie. Pan Jezus wyraźnie to podkreślił, mówiąc: „Bo ona wylawszy ten olejek na moje ciało, uczyniła to na mój pogrzeb. Zaprawdę powiadam wam, gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ta ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co ona uczyniła” (Mat. 26, 12-13).
    Obecnie weźmy pod uwagę to, że Chrystus dla nas uczynił o wiele więcej niż dla Szymona, którego uzdrowił z trądu, więcej niż dla Łazarza, którego wzbudził z martwych - ofiarował samego siebie dla naszego zbawienia. Tym samym wyzwolił nas z niewoli szatana, duchowej śmierci i pojednał nas ze swoim Ojcem, dając nam nowe, wieczne życie. Ale to jeszcze nie wszystko, bo jako Arcykapłan, tam, w niebiańskiej świątyni, wstawia się ustawicznie za nami do Boga. Napełnił nas swoim świętym Duchem i każdego dnia prowadzi jak pasterz swoje owce. Natomiast w odpowiednim czasie przyjdzie po nas, aby zabrać do swego królestwa na wieczność. Potwierdza to Słowo Boże: „Ale ten, sprawuje kapłaństwo nieprzechodnie, ponieważ trwa na wieki, dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi” (Hebr. 7, 24-27).
    Mając to na uwadze, pojawia się pytanie: Czy jesteśmy ustawicznie wypełnieni wdzięcznością i miłością do Boga i Jezusa Chrystusa za to, co uczynił dotychczas dla nas? Czy wypełnia nas świadomość, że mamy aktualnie dług wdzięczności wobec Boga? Chcę powiedzieć, że tego długu nikt za nas nie może spłacić. Każdy z nas, indywidualnie i systematycznie, powinien z miłością i pełną wdzięcznością spłacić go sam!
    Może ktoś zapyta: A jak obecnie mam spłacić ten dług Panu Jezusowi? Przecież nie ma możliwości zaprosić Go teraz na kolację ani też namaścić drogocennym olejkiem. Oczywiście, że obecnie nie ma takiej możliwości. Biblia jednak dokładnie informuje nas, w jaki sposób należy okazywać wdzięczność Bogu i Jezusowi Chrystusowi, tak aby to było miłe i przyjęte.
1. Przede wszystkim ustawicznie dziękujmy Bogu za wszystko, co otrzymujemy i przeżywamy. „Za wszystko dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie względem was (I Tes. 5, 18) oraz: „Ofiaruj Bogu dziękczynienie i spełnij Najwyższemu śluby swoje” (Ps. 50, 14. 23).
2. Opowiadajmy i rozgłaszajmy wszystkim o dobroci, wszechmocy i łasce Bożej oraz o zbawieniu, którego Bóg dokonuje przez Jezusa Chrystusa dla wszystkich tych, którzy w to uwierzą. „Usta moje opowiadać będą sprawiedliwość twoją, po wszystkie dni zbawienie twoje. Toteż i do starości, gdy już siwy będę, nie opuszczaj mnie, Boże, aż opowiem o ramieniu Twoim temu pokoleniu, a wszystkim następnym o potędze Twojej” (Ps. 71, 15-18).
3. Całym sercem uwielbiajmy i oddawajmy chwałę żywemu Bogu i Jezusowi Chrystusowi. „Czym odpłacę Panu za wszystkie dobrodziejstwa, które mi wyświadczył? Podniosę kielich zbawienia i wzywać będę imienia Pana” (Ps. 116, 12-14). „Z całego serca wysławiam Pana w gronie prawych i w zgromadzeniu” (Ps. 111, 1).
4. Czyńmy w miłości uczynki miłosierdzia wszystkim ludziom tak, jakbyśmy to czynili samemu Jezusowi. Chrystus w tej sprawie jasno się wypowiedział: „Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście” (Mat. 25, 40). Ap. Paweł wspomina o wiernych z Macedonii: „Gdyż w miarę możności, mogę to zaświadczyć, owszem, ponad możność, samorzutnie, usilnym naleganiem dopraszając się od nas tej łaski, by mogli uczestniczyć w dziele miłosierdzia dla świętych. I ponad nasze oczekiwanie oddawali samych siebie najpierw Panu, a po tym i nam, za wolą Bożą” (II Kor. 8, 1-6).
5. Poświęcajmy się wraz ze wszystkim, co posiadamy w służbie dla Pana i zwiastowania Ewangelii. W Biblii czytamy o takich ludziach: „A proszę was bracia, wiedzcie, że domownicy Stefana byli pierwszymi wyznawcami w Achai i że poświęcili się w służbie dla świętych” (I Kor. 16, 15).
    Ap. Paweł wspomina Epafrodyta, który całkowicie poświęcił się służbie Ewangelii: „Dlatego, że dla sprawy Chrystusowej był bliski śmierci, narażając na niebezpieczeństwo życie, aby wyrównać to, czym wy nie mogliście mi usłużyć” (Fil. 2, 25-30).
    Biorąc pod uwagę powyższe miejsca Słowa Bożego mamy wyraźny obraz, w jaki sposób powinniśmy wyrażać wdzięczność naszemu Panu Bogu, na podłożu świętości, miłości i posłuszeństwa Bożej woli. Czyniąc tak, tym samym wydawać będziemy ustawicznie dobre owoce dla chwały Bożej. Pan Jezus tak to określił: „Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obwity owoc wydacie i staniecie się uczniami moimi” (Jan 15, 8).
    Drodzy czytelnicy! Chcę jeszcze zasygnalizować bardzo ważną sprawę, a mianowicie -
dobiega końca kolejny rok. Rok 2016. Jakże szybko przebiegły te wszystkie dni. Na pewno były dla każdego z nas różne pod względem przeżyć, warunków, zdrowia i innych okoliczności. Myślę, że wskazanym jest, abyśmy cofnęli się myślami do przeżytych dni i zliczyli, jak wiele otrzymaliśmy od Boga łaski, błogosławieństwa, ochrony w naszym życiu duchowym i doczesnym w zakresie osobistym, rodzinnym oraz zborowym. Następnie, co za tym idzie, z pełnym wdzięczności sercem wyrazili Panu Bogu podziękowanie, oddali mu chwałę i uwielbienie, osobiście, w gronie rodziny, a także z całym zborem. Niech to będzie jako ofiara miła przed naszym Bogiem, poprzez Jezusa Chrystusa. Psalmista Dawid tak to wyraził: „Kto ofiaruje dziękczynienie, czci mnie, a temu, kto nienagannie postępuje, ukażę zbawienie Boże” (Ps. 50, 23).
    Należy też zwrócić uwagę na to, że ktokolwiek nie nie ma w sobie pełnej wdzięczności do Boga i Pana Jezusa i nie wyraża jej szczerze swoim działaniem oraz postawą w codziennym życiu, to z lekceważeniem i ignorancją odnosi się do Boga, a także zbawiennej łaski Jego. Zajmijmy, drodzy czytelnicy, taką postawę w naszym działaniu, jaką zajęła Maria w Betanii, a Bóg będzie miał upodobanie w nas. Natomiast w dniu, w którym przyjdzie po swój pełen wdzięczności Kościół, przyjmie i nas do swojej chwały na całą wieczność ze wszystkimi zbawionymi, a więc: „Błogosław, duszo moja, Panu, i wszystko, co we mnie, imieniu Jego świętemu. Błogosław, duszo moja, Panu i nie zapominaj wszystkich dobrodziejstw Jego” (Ps. 103, 1-5).