logotype

Terminarz

maj 2024
P W Ś C Pt S N
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2
Prawda o śmierci

1 lutego 2016, Wiesław Janik

smiercTemat dotyczący śmierci nie jest atrakcyjny dla ludzi. Jest raczej chętnie omijany, przemilczany. Jedynie w szczególnych okolicznościach wypowiadane są krótkie zdania na temat śmierci.

Niestety takie traktowanie tej sprawy, wcale nie zmienia rzeczywistości, jaka istnieje i nas otacza, a z którą musimy się często zetknąć. Prawie codziennie docierają do naszych uszu wieści o śmierci kogoś bliskiego czy też nieznanych osób. Media nieustannie informują o tragicznych wypadkach, w których giną ludzie grupowo lub pojedynczo. Medycyna określa śmierć jako naturalny proces biologiczny. Bierzemy ten proces pod uwagę w życiu i nawet w czasie uroczystości ślubnej małżonkowie przysięgają sobie mówiąc: „... nie opuszczę cię aż do śmierci”.
Biblia bardzo dużo mówi o śmierci. Wszystkie okoliczności skłaniają nas do tego, aby jednak wniknąć na spokojnie w ten temat. Najlepiej będzie, gdy przyglądniemy się temu przez pryzmat Słowa Bożego, gdyż tylko tam zawarta jest i wyjaśniona prawda o śmierci.
W Psalmie 89,48-49 są napisane następujące słowa: „Pomnij Panie, jak krótkie jest życie moje, jak znikomymi stworzyłeś wszystkich synów ludzkich! Gdzież jest człowiek, który by żył i nie oglądał śmierci, i wyrwał duszę swoją z krainy umarłych?” Zaraz też pojawia się pytanie: dlaczego tak jest?
Skąd się wzięła śmierć? Dlaczego człowiek musi umrzeć? Czy nie ma możliwości zmiany tej sytuacji? Niestety nie da się w jednym artykule napisać i wyjaśnić wszystkich szczegółów dotyczących śmierci. Wspomnę tylko niektóre wątki tego tematu, aby pobudzić szanownych czytelników do osobistego wnikania i rozważania Słowa Bożego.
Pan Bóg stwarzając człowieka nie zaplanował dla niego śmierci. Człowiek miał żyć wiecznie. Natomiast ze względu na to, że zagrażało niebezpieczeństwo zaistnienia śmierci, Bóg Stworzyciel ostrzegł pierwszych rodziców w sadzie Eden przed tym faktem. Dlatego dał im przykazanie i określił imiennie to niebezpieczeństwo mówiąc: „Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz
z niego, na pewno umrzesz” (1 Moj. 2,16-17). Zdawało by się, że sprawa jest jasna i prosta,
i tylko się do tego dostosować. Jak wiemy, stało się inaczej. Kobieta posłuchała innego głosu, głosu szatana, który ją zwiódł i nie tylko sama zjadła owoc, ale skłoniła do tego swego męża Adama. I, stało się! Prysł czar i piękno życia w raju. Oboje utracili niewinność, nieśmiertelność i społeczność z Bogiem. „Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli” (Rzym. 5, 12). Tak zaistniała śmierć!
Czym jest śmierć? Po pierwsze, nie jest to osoba ani fizyczna, ani duchowa jak ludzie ją określają czy sobie wyobrażają. W takim razie czym jest śmierć? Jest to stan rozłączenia. Biblia uczy, że istnieją trzy rodzaje śmierci. Pierwsza śmierć duchowa. Jest to stan utraty społeczności człowieka z Bogiem. W tym dniu, w którym ludzie zgrzeszyli, utracili tę społeczność. Grzech oddzielił człowieka od Boga. Zobaczyli wtedy swoją nagość, zaczęli uciekać i kryć się przed Nim. I tak jest do dzisiaj. Od tamtego czasu ludzie rodzą się i żyją
w stanie duchowej śmierci. Ap. Paweł mówi wyraźnie: „I wy umarliście przez upadki
i grzechy wasze” (Efez. 2, 1).
Kolejny rodzaj śmierci to śmierć fizyczna. Następuje w chwili, gdy Bóg zabiera ducha ludzkiego z ciała i zostaje ono martwe. Jest to kolejna kara za grzech. Bóg bezpośrednio powiedział do Adama: „W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi,
z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz” (1Moj. 3, 19). Teraz jest to udziałem wszystkich potomków Adama według ciała, tak jak napisano: „Jak w Adamie wszyscy umierają ...”. Wystarczy pójść na cmentarz i popatrzeć na tysiące grobów. To one są rzeczowym dowodem na potwierdzenie realności żniwa, jakie zbiera śmierć.
Biblia informuje również o trzecim rodzaju śmierci, która dopiero nastąpi. Jest ona określona jako „druga śmierć, śmierć wieczna czy też jezioro ogniste. „I śmierć, i piekło zostały wrzucone do jeziora ognistego; owo jezioro ogniste, to druga śmierć” (Obj. 20, 14).
Zastanówmy się, jak żyjący na ziemi ludzie postrzegają i traktują śmierć fizyczną.
Człowiek w dziecięcym wieku nie ma w swej świadomości czegoś takiego jak śmierć. Nic
o tym nie wie, gdyż nigdy się z tym nie zetknął. Natomiast w nieco starszym wieku, gdy zetknie się w bliskim dla siebie otoczeniu z faktem śmieci, zauważa, że stało się coś szczególnego, widząc bliską sobie osobę już nie żywą, ale martwą. Zdziwiony wtedy pyta, co się stało? Dlaczego jego bliski leży i nie reaguje, nie mówi, nie uśmiecha się. Nie pojawiają się jednak głębsze przeżycia, bo nie rozumie on, że to jest śmierć, że ta osoba już nigdy nie będzie razem z nim współdziałać, cieszyć się czy płakać.
Kolejny etap postrzegania śmierci należy już zaliczyć do świadomego zrozumienia jej jako faktu. U niektórych ludzi powoduje to wstrząs psychiczny, przerażenie, rozpacz. Bywa też tak, że ktoś widząc bliską sobie osobę, która nie żyje, nie dowierza temu, że to rzeczywistość. Towarzyszą temu różne przykre i wstrząsające reakcje. Często trzeba dużo czasu, aby taka osoba uspokoiła się czy też dała się pocieszyć. Typową reakcją w takich sytuacjach jest płacz i łzy. Towarzyszącym objawem w takich sytuacjach jest pojawiający się lęk przed śmiercią. Gdy człowiek już rozumie, że jest to fakt, z którym musi się kiedyś osobiście zetknąć, boi się. Chociaż sam może nie rozumie, skąd ten lęk się wywodzi, to na samą myśl, że kiedyś będzie musiał umrzeć, cierpnie. Dlatego też ludzie nie lubią myśli, rozmów o śmierci i oddalają je od siebie. Woleliby, by śmierć w ogóle ich nie dotyczyła.
Czas i wydarzenia biegną ciągle do przodu. Jesteśmy coraz starsi, a co za tym idzie, zaczynamy patrzeć na życie i na śmierć już z innej perspektywy. To, co kiedyś wyglądało bardzo pięknie, wartościowo, traci swój blask, pozostawia pustkę, niepokój, lęk nie tyle przed śmiercią, co przed przyszłością. Pojawiają się choroby, dolegliwości, niezadowolenie z życia, ale także zrozumienie i przekonanie, że jednak śmierć ma sens. Zaczyna się w niej widzieć wyjście z problemów życia czy cierpienia. Nieraz słyszymy wypowiedzi ludzi będących
w takich sytuacjach, że chcą umrzeć. Rodzi się też refleksja, że jeśli człowiek miałby żyć stale w swym schorowanym ciele, to byłby to dla niego koszmar. W takim przypadku to dobrze, że Bóg w swojej mądrości podjął postanowienie o śmierci dla skażonego grzechem ciała ludzkiego, aby w określonym czasie wyzwolić z niego ducha ludzkiego.
Zdarza się też często, że ludzie będący w różnych tragicznych sytuacjach oczekują z utęsknieniem na śmierć. Są i tacy, którzy domagają się dla siebie prawa do eutanazji. Inni natomiast modlą się i proszą Boga, aby ich zabrał z tej ziemi i z tego ciała. O, jakże w takich okolicznościach śmierć okazuje się przyjazną i pożądaną. Ktoś nawet powiedział tak: „Śmierć nie boli”. Cierpienie i ból nie jest nikomu przyjemny.
Rozważając ten tak nietypowy, realny temat nasuwa się pytanie: Czy można człowiekowi prosić Boga o śmierć? Czy nie jest to grzechem? Nie. Nie biorę tu jednaj pod uwagę eutanazji czy odbierania sobie samemu życia, gdyż w świetle Biblii jest to ewidentnym grzechem. Wróćmy raczej do pytania: Czy można prosić Boga o śmierć dla siebie? Dla lepszego zrozumienia problemu posłużę się przykładem biblijnym.
W 1Król.19,1-5 jest napisane o Eliaszu: „Sam zaś odszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie”. Eliasz był już tak zmęczony z powodu zagrożeń ze strony swoich wrogów i wrogów Pana, że ucieka na pustynię przed zemstą Izabel i tam ośmiela się prosić Boga o śmierć. Nie, Eliasz nikogo nie oskarża, nie ma żalu do Boga. Widzi jedynie swoją słabość i zmęczenie. Prosi: „weź moje życie, nie jestem lepszy niż moi ojcowie”. Widzimy, że Bóg nie poczytał mu tego za grzech. Nie zganił go. Bóg dobrze znał jego przeżycia i obawy. Zadał mu tylko pytanie: „Co tu robisz, Eliaszu? Nie tu jest twoje miejsce” . Bóg miał jeszcze pracę dla niego, a oprócz tego całkiem inny plan co do jego przyszłości. Zlecił mu dalsze zadania do wykonania, a gdy je Eliasz zrealizował, to posłał po niego ognisty rydwan z nieba i zabrał do siebie. Do dzisiaj Eliasz nie umarł.
Biblia przedstawia jeszcze innego człowieka, który życzył sobie śmierci, ale z całkiem innego powodu. On nie był prześladowany, nie był chory ani nie stary i zmęczony życiem. Więc czemu nie chciał żyć? Po prostu, obraził się na Boga. Niesamowite! I to dlatego, że Bóg zmienił swoje zdanie i okazał litość nad ludźmi, gdy pokutowali. Myślę, że już wiemy, że chodzi o Jonasza. „Otóż teraz, Panie, zabierz moją duszę, bo lepiej mi umrzeć aniżeli żyć” (Jon. 4,3). Następnie pogniewał się z powodu krzewu rycynowego do tego stopnia, że powiedział: „Słusznie jestem zagniewany i to na śmierć” (Jon. 4, 9). To straszne, do jakiego stopnia sięgają niekiedy wygórowane ambicje ludzkie. Z ich powodu człowiek woli umrzeć niż pogodzić się z wolą Boga. Bóg takich postaw i zachowań nie akceptuje.
Pozwólcie, że podam jeszcze jeden przykład z Biblii, ale tym razem całkowicie pozytywnego podejścia do tematu śmierci.
Ap. Paweł w liście do Filipian napisał: „Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus,
a śmierć zyskiem. A jeśli życie w ciele umożliwi mi owocną pracę, to nie wiem, co wybrać. Albowiem jedno i drugie mnie pociąga: pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej” (Fil. 1, 21-23). Myślę, że nikt nie ma wątpliwości co do tego, że ap. Paweł zajął właściwą postawę wobec życia w tym ciele oraz śmierci fizycznej. Oddał samego siebie i te sprawy w ręce Pana. Jaki to wspaniały stan duchowy, aby życie w tym ciele sprawiało radość, żyjąc dla Pana tak, by być gotowym na Jego przyjście i zamieszkanie z Nim. Gdy nadszedł czas wyznaczony dla ap. Pawła przez Pana, aby spotkać się ze śmiercią, i to ze śmiercią męczeńską za okazywaną wierność Chrystusowi, napisał on do Tymoteusza pożegnalny list, a w nim: „Albowiem już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem ...” (2 Tym. 4, 6-7).
I teraz nasuwa się pytanie: Co trzeba zrobić i od czego to zależy, aby mieć takie podejście do śmierci fizycznej? Otóż punktem wyjściowym do osiągnięcia takiego stanu jest prawdziwa i żywa wiara w Jezusa Chrystusa. Taka wiara, która spowoduje w nas to, abyśmy w tym życiu zostali wyrwani ze śmierci duchowej i ożywieni przez Chrystusa. Pismo mówi:
„I nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście...” (Efez. 2,4-6). Następnie napisane jest: „I was, którzy umarliście w grzechach
i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z Nim ożywił, odpuściwszy nam wszystkie grzechy” (Kol. 2, 13).
Na zakończenie zwróćmy jeszcze uwagę na jeden fakt, dla oka ludzkiego niewidoczny, ale bardzo ważny w godzinie śmierci. Otóż wokoło nas umierają ludzie, starsi, młodzi, a nawet dzieci. Umierają śmiercią naturalną oraz w tragicznych wypadkach czy też
z powodu różnych chorób. Biblijnie można jednak odróżnić tylko dwa stany w chwili śmierci fizycznej.
Pierwszy stan to bez względu na wiek czy przyczynę - śmierć w stanie grzechu. Pan Jezus wyraźnie powiedział: „Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach” (Jana 8, 24). Można powiedzieć, że jest to najtragiczniejsza śmierć, gdy człowiek odchodzi z tego świata w stanie nieprzebaczonych grzechów. Według nauki Pana Jezusa, wtedy już nie pozostaje żadna nadzieja na życie wieczne. W takiej sytuacji nie pomogą piękne i bogate nagrobki, wygłoszone mowy kondolencyjne czy liczne wieńce. Tak, taka jest prawda, że każdy z nas osobiście powinien przede wszystkim zadbać o to, aby w tym życiu dostąpić wyzwolenia od grzechu i śmierci duchowej. Niech się stanie to, co napisane: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany: żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus: a obecne moje życie w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal. 2, 20).
Drugi stan jest całkowicie odmienny. Biblia określa go jako błogosławiony:
„I usłyszałem głos z nieba mówiący: Napisz: Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę mówi Duch, odpoczną po pracach swoich; uczynki ich bowiem idą za nimi” (Obj. 14, 13). Co to znaczy: „... którzy w Panu umierają”? To są ci, którzy żyjąc w ciele uwierzyli Ewangelii i przyjęli Jezusa Chrystusa do swego życia, i chodzili z Bogiem do końca swoich dni na tej ziemi. Pan Jezus oświadczył przy grobie Łazarza: „... Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (Jana 11, 25). Nie unikajmy tematu dotyczącego naszego odejścia z tego wymiaru życia w ciele,
a przejścia do drugiego wymiaru, do wieczności. Taka jest rzeczywistość, że kto się narodził na ten świat, umrzeć musi. Tak, nawet umierając śmiercią fizyczną, będziesz błogosławiony, gdy odejście twoje będzie w wierze, uświęceniu i nadziei na zmartwychwstanie. Zwycięstwo! „Nad tymi druga śmierć nie ma mocy!” (Obj. 3, 5-6).